piątek, 12 października 2012

Chapter 8

      Omiótł spojrzeniem niewielki domek i widząc w jednym z okien zapalone światło, schował się za krzakami. Nie chciał, aby ktokolwiek dowiedział się, że tu jest. Z dystansu przyglądał się, jak jasny blask przemieniał się w ciemność. Zmarszczył brwi, szukając jakiegoś wejścia do mieszkania i wtedy zauważył drabinkę, która powinna być pokryta bluszczem. Uśmiechnął się triumfalnie, zdając sobie sprawę, że znajduję się ona, akurat przy odpowiedniej okiennicy. Ruszył w jej stronę i upewniwszy się, że jest w miarę stabilna, zaczął się po niej wspinać. Szybko znalazł się na górze i niepewnie zapukał w szybę. Odczekał chwilę i gdy nic się nie wydarzyło, zrezygnowany chciał wycofać się do tyłu, ale w tym samym momencie, rolety uniosły się ku górze, a po drugiej stronie pojawiła się Candice.
      Nawet o tej porze wyglądała idealnie. Jej blond włosy kręciły się nieco, brązowe oczy były lekko przymrużone, a usta uwodzicielsko rozchylone. Miała na sobie jedynie skąpe spodenki i bluzkę, które stanowiły jej piżamę. 
      Kąciki ust Malika mimowolnie uniosły się do góry. Nie mógł tego kontrolować. To było od niego silniejsze. Stewart wreszcie otworzyła okno, dając mu tym samym znak, że może wejść. Zwinnie jak kot wsunął się do środka i w mgnieniu oka znalazł się obok niej.
      - Zayn, moi rodzicie są obok w sypialni.
      - Chyba nie ma nic złego w tym, że chcę cię pocałować, prawda? – spytał, przygryzając wargę. Oczekiwał odpowiedzi z jej strony. Nie chciał na nic nalegać. Był pewien, że po tym jak ostatnio się zachowywał, mu odmówi.
      Przyglądała mu się dokładnie w milczeniu, skanując każdy, najdrobniejszy szczegół jego idealnej twarzy. Mimo, iż znała ją na pamięć, za każdym razem odkrywała ją na nowo. Lubiła to. Włosy jak zawsze postawione miał do góry, orzechowe tęczówki lśniły w blasku księżyca, pełne usta, przygryzał białymi zębami, a na twarzy widniał kilkudniowy zarost, który tylko dodawał mu uroku.
      - To na co jeszcze czekasz? – mruknęła, robiąc krok w jego stronę. Serce Candice zaczęło szybciej bić, na samą myśl o tej bliskości. Złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie. Czuła na szyi jego ciepły oddech, a jej nozdrza omiótł zapach perfum chłopaka. Spojrzał głęboko w jej oczy i zachłannie wpił się w jej malinowe usta. Poczuła coś innego niż dotychczas. Czuła, że ten pocałunek znaczył coś więcej. Oboje runęli na łóżko, nie odrywając się od siebie. Usiadła na nim okrakiem, łapiąc za końce jego koszulki.
      - Nie musimy tego robić – wyszeptał wprost w jej usta.
      Zbił ją tym z tropu. Zawsze przychodził do niej tylko po jedno. Chciał się z nią widzieć, gdy miał ochotę na seks, a teraz tak po prostu jej odmówił? Zdziwiona opadła plecami na jedwabistą pościel, oddychając ciężko. Przekręciła lekko głowę, przypatrując się, jak jego klatka piersiowa unosi się do góry, aby sekundę później opaść.
      - Wszystko w porządku Zayn? – spytała nieśmiało. Spojrzał na nią z taką czułością, że z tego wszystkiego poczuła jak kręci jej się w głowie.
      - Jasne! – powiedział, a jego głos przesiąkł niepohamowanym entuzjazmem. Podparł głowę na rękach i palcem wyznaczył linię prowadzącą od wysuniętych kości obojczyka, poprzez zarumienione policzki dziewczyny, aż do pełnych ust, na których się zatrzymał. Długo zwlekał z kolejnym ruchem, ale w końcu złapał ją za podbródek i złączył ich usta w pocałunku. Nie wiedząc czemu, wkładał w to całe swoje serce, a ona całując go próbowała pamiętać o oddychaniu. Niespodziewanie, gdy ich języki zaczęły ze sobą współgrać, wycofał się i oderwał od niej. Wstał.
      - Powinienem się zbierać – mruknął niechętnie, kierując się w stronę otwartego okna. Nie pozwoliła mu tak łatwo odejść. Złapała go za ciepłą dłoń i niepewnie wplątała palce w jego. Obrócił się przez ramię, uśmiechając się lekko.
      - Kochajmy się, Zayn – przygryzła wargę, wyginając się lekko i ścisnęła mocniej jego rękę. Zmarszczył brwi, patrząc na nią i przez chwilę poczuła się jak idiotka. A właściwie to jak dziwka, prosząca się o seks. Westchnęła zrezygnowana, puszczając jego dłoń. Jak mogła się tak poniżyć? Położyła się na łóżku, a ręce podłożyła pod głowę. Była pewna, że wyszedł, ale nieoczekiwanie poczuła jego obecność. Kucnął przy niej, łapiąc w dłonie jej kruchą rączkę. Była tak delikatna, subtelna, gorąca.
      - Nie chcę cię wykorzystywać, Candice – szepnął jakby sam do siebie, zamykając oczy. – Nie wiem co się ostatnio ze mną dzieję i czy to jest dobre, a może złe? Ale naprawdę nie chcę cię skrzywdzić, ślicznotko – przyciągnął ją do siebie tak, że stykali się ciałami. Schowała głowę w zagłębieniu jego szyi, cicho nucąc coś pod nosem. Bez skrępowania wtulił swoją twarz w blond loki dziewczyny, wdychając ich zapach. Pachniały truskawkami. A może były to poziomki? Było jej tak cholernie wygodnie, czuła, że w tej pozycji mogłaby pozostać do końca życia. U jego boku. Bliskość Zayna, działała na nią kojąco.
      - Zostań chociaż na noc – objęła go rękoma wokół szyi, jednocześnie przyciągając twarz Malika do swojej. W odpowiedzi tylko skinął głową, a na jego ustach namalował się uśmiech. Szybko ściągnął z siebie ciuchy, pozostając jedynie w czarnych bokserkach i skrył się pod kolorową pościelą. Otworzył ramiona, wiedząc, że Candice zaraz się w nich znajdzie. Kilkudniowym zarostem pieścił delikatną twarzyczkę dziewczyny. Napajała się każdą najmniejszą sekundą, w obawia, że cała ta magia uleci jak bańka mydlana i pęknie rozpryskując się wokół. Ułożyła głowę wygodnie na jego piersi, wsłuchując się w bicie jego serca, które teraz idealnie pokrywało się z jej własnym. W objęciach bruneta czuła się tak bezpieczna i zarazem krucha. Pragnęła trwać tak wiecznie, ale wszyscy wiemy, że to co piękne odchodzi najszybciej. Mimo, iż łóżko było ogromne, leżeli blisko, napajając się ciepłem bijącym od ich ciał. Było jej tak dobrze, że powieki samoistnie się zamykały. Odpływała. W ramionach mężczyzny, którego kochała nad życie.

      Otworzył oczy, lecz od razu oślepiło go światło pierwszych promieni słońca, które nieśmiało przedostawały się do pomieszczenia przez uchylone okno. Przymrużył na chwilę powieki, przyzwyczajając je do rażącego blasku poranka. Ziewnął przeciągle, przewracając się na drugi bok i podparłwszy głowę na łokciu, spojrzał w stronę Candice. Wtulona, lekko drżąc, usiłowała jeszcze mocniej wejść w jego silne ramiona, jakby szukała w nich schronienia i bezpieczeństwa. Niczym mała dziewczynka wierciła się i przebierała nogami, nie dowierzając, że się w nich znajduje. Nadal spała, a z jej twarzy wprost emanował spokój. Drobna klatka piersiowa dziewczyny powoli unosiła się i opadała. Blond loki czule opatulały jej zarumienione policzki. W świetle słońca, które nadal przedzierało się przez czerwone zasłony przybrały raczej intensywnie kasztanową barwę. Lubił się nimi bawić, dlatego jeden z ich kosmyków, nawinął na swój palec. Uśmiechnęła się przez sen, a on westchnął cicho, dostrzegając godzinę na nocnym stoliku. Powinien się zbierać. Niall pewnie już dawno zaczął się niepokoić i Zayn zaczął modlić się w duchu, aby blondyn nie zgłosił na policji jego zaginięcia. Bo Horan był do tego zdolny. Szczególnie, gdy chodziło o ważne osoby. A Malik z pewnością należał do jednej z nich.
      Spróbował wyjąć delikatnie rękę, spod jej pleców, powodując, że poruszyła się lekko. Pokręcił głową i usiadł na łóżku, szukając swoich ciuchów. Był pewny, że wczoraj zostawił je na podłodze, a teraz ślad po nich zaginął. A może był już tak stary i dopadała go amnezja?
      Wcześniej nie miał zamiaru budzić Stewart, ale teraz był do tego zmuszony. Bo przecież nie mógł wyjść stąd w samych majtkach. Ludzie wzięliby go za kompletnego idiotę. Odchrząknął, spoglądając na Candice. Ale to nie podziałało. Jej powieki nadal były zamknięte, a on musiał znaleźć inny sposób, aby ją zbudzić. Nachylił się nad nią, napajając się zapachem jej włosów i ucałował jej czoło. Wymamrotała tylko coś przez sen. Zrezygnowany westchnął, chwytając się za głowę.
      - Chciałeś wyjść bez pożegnania? – mruknęła z lekką chrypą, a jej głos w tym momencie wydał się jeszcze seksowniejszy niż dotychczas. Malika przeszły ciarki. Odwrócił się w jej stronę, posyłając jej jeden ze swoich wyuczonych, pewnych siebie uśmiechów.
      - Najpierw chciałbym odzyskać swoje ubrania – odpowiedział, śmiejąc się cicho pod nosem. Zmarszczyła brwi w pytającym geście. Wyglądała naprawdę uroczo. – Ktoś zarąbał moje ciuchy i mówię poważnie – ledwo powstrzymał śmiech, widząc zdezorientowaną minę dziewczyny. – Idź i je znajdź!
      - Nie rozkazuj mi, Malik – warknęła, odwracając się do niego plecami. Znów zaczął irytować ją swoim zachowaniem. Zawsze, gdy ukazywała się w nim jakaś cząstka człowieczeństwa, szybko zmieniał się w jeszcze większego idiotę.
      - Przecież żartowałem, pani obrażalska – złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie, tak, że znalazła się na jego kolanach. Pocałował ją w policzek, a później odsunął na bok i wstał. – Ale skoro chcesz, mogę poszukać sam. Twoja mama pewnie ucieszy się widząc pół nagiego chłopaka w swoim domu – zaśmiał się głośno na swoje słowa, jednak postanowił się opanować. – Pewnie nie będzie mogła mi się oprzeć! – i ruszył przed siebie. Złapał za klamkę drzwi i zanim blondynka zdążyła zareagować, otworzył je, a na swojej drodze napotkał młodszą siostrę Candice. Spojrzał w dół, ponieważ szatynka była od niego niższa i uśmiechnął się szeroko, widząc zmieszanie na jej twarzy. Małe zielone oczka, spoglądały na niego rozkojarzonym wzrokiem, powoli obiegając jego sylwetkę. W końcu kocie spojrzenie spoczęło na umięśnionym torsie chłopaka. Policzki dziewczynki momentalnie zalały się czerwonym rumieńcem, a Zayn poczuł się trochę dziwnie. Starsza Stewart zareagowała niemal od razu odpychając Malika na bok, powodując, że złota klamka wbiła się w jego ramię. Syknął cicho z bólu, z powrotem wchodząc w głąb pokoju.
      - Libby zostań tu, zaraz wrócę – odezwała się blondynka, wychodząc z pomieszczenia, jednak gdy obróciwszy się przez ramię, zauważyła jak jej młodsza siostra, pożera wzrokiem Malika, ponownie się do niej zwróciła : - Albo nie. Będzie lepiej jak posiedzisz u siebie w pokoju.
      - Ale, Candy! – krzyknęła szatynka, wyrywając się z uścisku blondynki. – Myślę, że powinnam poznać twojego chłopaka! – powiedziała, wypychając dumnie pierś do przodu.
      - Właśnie, Candy! – mruknął Mulat, wyłapując z rozmowy, nową ksywkę dla dziewczyny. – Będziemy grzeczni – zarechotał, zakrywając dłonią usta.
      - Znajduję się wśród idiotów – syknęła Stewart, kręcąc głową z niedowierzaniem.

      Zeszłą po schodach do salonu, trochę obawiając się rozmowy z rodzicielką. W całym domu panował lekki pół mrok, a w powietrzu unosił się zapach gotowanych w kuchni potraw. Westchnęła głośno, naciągając na uda koszulkę i weszła do jadalni, dostrzegając swoją mamę, która właśnie kroiła warzywa.
      - Cześć mamo – przywitała się, opierając o blat.
      - Już wstałaś, kochanie? – spytała Elizabeth Stewart, nie obdarowując córki nawet jednym spojrzeniem. Candice przełknęła ze zdenerwowania ślinę i przytaknęła głową. – Jak się miewa ten młodzieniec, którego zastałam w twoim pokoju?
      Blondynka z wrażenia, zachłysnęła się wodą, którą zaczęła pić i wytrzeszczyła oczy. Rodzice ją przyłapali, a co za tym szło, mogła pożegnać się już z weekendowymi wyjściami z domu. Teraz na pewno nie będą w stanie jej zaufać.
      - Mamo to nie tak!
      - Przestań się tłumaczyć! Też byłam w twoim wieku i nie raz sprowadzałam kogoś do domu – tym razem Elizabeth spojrzała na córkę, śmiejąc się cicho pod nosem. – Jesteś z nim, szczęśliwa, prawda?
      - Tak, mamo. Nikt nie dał mi tyle szczęścia ile on. Każdym spojrzeniem, gestem, słowem… - powiedziała cichutko Candice, zupełnie tak jakby bała się wypowiedzieć to na głos. A później podkradła z deski do krojenia, kilka kawałków marchewki. – Chciałabym być z nim w ciemności. Leżeć w jego ramionach. Pragnę, żeby mnie kochał. Był obok, kiedy się boję. Chcę iść z nim na koniec świata i zobaczyć co tam jest… *
      Nieświadomy niczego stał od kilku minut w przejściu salonu, nadsłuchując rozmowę blondynki z jej rodzicielką. W każde najmniejsze słowo o nim wkładała całe swoje serce. A wszystko co mówiła o Zaynie, było tak szczere, że uśmiech sam wkradł się na jego usta. Ale czy jednak mógł zapewnić jej bezpieczeństwo? Czy ktoś taki jak on był w stanie odwzajemnić tak wielkie uczucie, jakim go darzyła? Malik nie miał pojęcia czy to wszystko jest możliwe, ale wiedział, że od pewnego czasu jakaś cząstka jego nieodwracalnie się zmieniła. Zaczął potrzebować bliskości. Jej obecności. Nie mógł nazwać tego miłością, bo przecież nigdy nie był zakochany. Jednakże narodziło się w nim jakieś uczucie do tej kruchej dziewczyny i choć okazało się to być zaledwie zalążkiem wielkiego przywiązania, to on sam cieszył się, że w końcu maska jaką przybierał każdego dnia, zaczęła się kruszyć, ukazując jego prawdziwe oblicze. Już sam nie pamiętał kiedy stał się takim dupkiem. Bawi się dziewczynami, bo niegdyś jedna z nich robiła to samo z nim. Ale czy to oznaczało, że wszystkie z nich były takie same?  
      Nie bardzo wiedział jak się zachować. Wyjść bez pożegnania, narażając się na kolejną kłótnię ze Stewart, której cholernie nie chciał czy po prostu dać znak, że znajduję się tutaj od jakiegoś czasu? A może powinien udawać, że nic nie słyszał? Ta opcja wydała mu się najodpowiedniejszą, ze wszystkich, dlatego zaczął powoli wycofywać się do tyłu, chcąc z powrotem znaleźć się w pokoju Candice, który nią pachniał. W tym samym momencie z kuchni wyłoniła się zgrabna sylwetka dziewczyny. Mulat przełknął nerwowo ślinę.
      - Zayn? Czy… ty… słyszałeś wszystko? – głos jej zadrżał w obawie, że wszystko wyszło na jaw. Tak bardzo obawiała się jego reakcji, dlatego też tłumiła w sobie każdą radość, jaką jej sprawiał. Wiedziała, że wcześniej czy później, potraktuję ją jak resztę swoich ex, więc chowała w sobie to uczucie, które każdego dnia pożerało ją od środka. Bez niego była nikim. Potrzebowała Malika jak powietrza. A bez niego przecież nie można normalnie funkcjonować. Tak też było w jej przypadku.
      - A co, chwaliłaś się mną swojej mamie? – spytał, wymuszając śmiech. Okłamał ją. I czuł się z tym źle. Ale co innego mógł zrobić? ‘Tak, słyszałem każde twoje słowo, ale nic z tym nie zrobię, bo nie potrafię kochać’ – zabrzmiało by okropnie, a poza tym brunet nie chciał po raz kolejny zranić Stewart. Stała się dla niego zbyt ważna. I to powoli go niszczyło. Przez nią nie potrafił być już takim gnojkiem jak dotychczas. – Jeśli nie masz nic przeciwko będę się już zbierał. Chłopaki pewnie się martwią. Libby oddała mi moje ciuchy, właściwie to nie pytałem skąd je miała…
      Candice po raz pierwszy odkąd go to spotkała, zarechotała cicho. Odetchnęła z ulgą, będąc przekonana, ze jej tajemnica nadal spoczywa na dnie sekretnego kufra, o którym wiedziała tylko ona. I jej matka.
      - Dobrze – rzuciła niemrawo. Szybkim ruchem przyciągnął ją do siebie, mocno obejmując w pasie i pocałował ją w zarumieniony policzek.
      – Już wiem po kim odziedziczyłaś urodę, Candy! – zamruczał uwodzicielsko wprost w jej ucho, delikatnie przygryzając jego płatek, a kiedy spojrzała na niego, zaczął poruszać śmiesznie brwiami, wskazując na matkę dziewczyny, która właśnie przyglądała im się z zaciekawieniem, uśmiechając się szeroko. Wypuścił młodą Stewart ze swojego uścisku i delikatnie muskając jej czoło, ukłonił się w stronę Elizabeth i wyszedł.

* cytat Jenny'ego Downham'a
 rozdział ósmy za nami. jak wam się podoba? chyba wyszedł mi w miarę dobrze. 
ale ocenę pozostawiam wam. nie mam pojęcia kiedy dodam tutaj dziewiątkę, bo ostatnio mam jakiegoś
jesiennego doła ;) także do następnego! :*

16 komentarzy:

  1. AWWWWWWWWWWWWWWWWW *_______________*
    od dzisiaj będzie to mój ulubiony i najwspanialszy rozdział jaki w życiu czytałam! *.* tak długo na niego czekałam, ale opłacało się <3 normalnie aż latam ze szczęścia! tak strasznie się cieszę, że cały rozdział poświęcony jest tylko i wyłącznie tej naszej kochanej parze i w dodatku jest taki wspaniały i romantyczny, że normalnie się rozpływam ♥ chyba nikt nie napisałby tego lepiej niż ty ♥ rozdział przeczytałam już dwa razy z rzędu i chyba zaraz zrobię to po raz kolejny, bo normalnie formalnie on jest taki genialny, i tak się jaram, i od razu poprawił mi się humor po przeczytaniu tego ;D KOCHAM CIĘ ♥
    ~Kamila

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak mi się podobało, że nawet nie wiem co napisać ;p mam jednak nadzieję, że Zayn ogarnie się i przestanie sobie wkręcać, że nie potrafi kochać ;p ja zapraszam na www.seconddirection.mylog.pl gdzie pojawił się tez nowy rozdział. DariaS.

    OdpowiedzUsuń
  3. Awwwwwwww <3 Kocham tego bloga, Malika i Candice i aż Biebera pokochałam *_* Wogóle pisz dalej i wstawiaj jak najszybciej, masz talent kochana ten rozdział był tak cudowny, że aż brak mi słów ^_^ Czekam na następny i normalnie kocham Cię Karolino <3

    OdpowiedzUsuń
  4. WIESZ, ŻE CIĘ KOCHAM, ALE JESZCZE RAZ TO POWTÓRZĘ: KOCHAM CIĘ. Za opowiadanie, za Zayna, za Candice, za wszystko!
    Po prostu nie mogę opisać słowami jak bardzo twoje opowiadanie na mnie działa, zakochałam się w twoim Zaynie, tak cudownie go opisujesz! Och, mam nadzieję, że on pokocha Candice tak jak ona jego! Maaaaaaaaaaaalik zabija! Tak wiem, mam obsesje na punkcie Malika, ale kto nie ma, hahaha.
    Oby tak dalej! ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Hellish! <3 w końcu znalazłam twojego bloga! przy tych wymianach Onetu na Blogspota tak się zamotałam, że moją przygodę z ff o 1d musiałam zaczynać od nowa.
    anyway, kocham to opowiadanie. Zayn którego stworzyłaś jest... idealny na swój własny sposób. niby drań, ale po prostu niemożna go nie kochać. to chyba jednak prawda, że kobiety lubią niegrzecznych chłopców. ^^
    no i Justin. szczerze mówiąc, jakąś zwariowaną fanką to ja nie jestem, słucham go raczej rzadko, ale tutaj też jest... jak to w którymś rozdziale podsumował Horanek kopia Zayna. yeah, love it. <3
    cóż mam nadzieję, że wena Cię szybko dopadnie! pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
    {justmakemefall.blogspot.com}
    {summer-train.blogspot.com}

    OdpowiedzUsuń
  6. Na początku może przeproszę, że nie było mnie przy poprzednim rozdziale. Sama nie wiem, jak to się stało. Za każdym razem, jak chciałam się zabrać za jego skomentowanie, coś mi przeszkadzało i w końcu doszło do tego, że pojawił się nowy rozdział. Ale tym razem nie mam zamiaru już zostawić go bez mojej opinii, więc o to jestem.
    Czy ja już kiedyś mówiłam, jak bardzo kocham wykreowanego przez Ciebie Malika? Naprawdę, chyba nie ma nic wspanialszego! Tylko on potrafi wspinać się po drabince do dziewczyny. I ile ja bym dała, żeby zrobił coś takiego dla mnie! Tylko dlaczego to nie jest możliwe, no dlaczego?
    Scenę pocałunku opisałaś wręcz idealnie! Candice wręcz nie może oprzeć się Zaynowi, ale kurczę, kto może? On jest taki mega, mega, mega seksowny!
    "Nie musimy tego robić." Tymi słowami to nawet i mnie zbił z tropu! Candice ma rację - zawsze przychodził do niej tylko po seks. Teraz coś się zmieniło. Na lepsze. I to sprawia, że zakochuję się w Twoim Maliku jeszcze mocniej, o ile to w ogóle możliwe.
    Ale kiedy Candice powiedziała mu, żeby się kochali, nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem. Nie to, żebym uważała ją za jakąś dziwkę, chociaż ona sama tak o sobie pomyślała. Po prostu to było takie zabawne. Skojarzyła mi się z taką zdesperowaną dziewczynką, która prosi go o to, bo to może być ostatnia szansa. Ale cholera, co się jej dziwić? W życiu nie dałabym odejść Zaynowi, gdyby tylko pojawił się w moim pokoju. Co to, to nie!
    W ogóle, cały ten fragment z ich udziałem był taki cholernie romantyczny! Wyszedł Ci, nie powiem, że nie. I aż miło czytać o tym, że Candice kocha tego naszego małego łobuziaka. Ale wiesz, Candice, przykro mi, że muszę wtargnąć do Twojej bajki, ale ja też kocham Malika, za pewne mocniej niż Ty, więc wybacz, ale masz konkurencję.
    Kurczę, czemu ja gadam do Twoich postaci? Chyba serio coś ze mną nie tak. No nieważne. Idźmy dalej.
    Wiesz co? Chciałabym zobaczyć, jak Niall wzywa policję, bo Malik nie wrócił do domu. Ha ha, to by było takie mega słodkie <3 W ogóle, nasz Horanek to taki biedny jest.
    Ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha ha! No nie mogę z tej akcji z siostrą Candice! Ha ha ha ha ha! Jak ona pożerała go wzrokiem! Ha ha ha ha ha! A Zayn jaką polewkę miał, no po prostu nie wierzę! Uwielbiam Cię za ten moment, ha ha ha ha ha! Dawno się tak nie uśmiałam. XD
    To dobrze, że mama Candy nie zrobiła jej awantury o Zayna. A blondynka tak pięknie o nim mówiła, aawwww <3
    Tak, Malik się zmienia, na dobre. Podoba mi się to, chociaż mam nadzieję, że nie usuniesz całkowicie z niego tej cząstki złego chłopca. To do niego pasuje i nie wyobrażam go sobie bez tej cechy.
    Szkoda, że chłopak okłamał Candice... Ona powinna wiedzieć, że on wie, co ona o nim myśli. Wiem, że chłopak trochę się boi, bo "nigdy nie kochał". Ale kurczę, może pora to zmienić? Candy jest wspaniałą dziewczyną, a razem z Zaynem tworzyliby idealną parę. Ale bez kłamstw. Mam nadzieję, że to wszystko się wyjaśni.
    Powiem szczerze, że to jeden z Twoich najlepszych rozdziałów. Był taki romantyczny co bardzo mi się podobało. I chyba nie muszę mówić, że z niecierpliwością czekam na następny, prawda?
    Podziwiająca Twoją twórczość, zawsze wierna, Ellie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mówiłam Ci już, że Cię kocham? Pewnie z 74865843767 razy, ale powtórzę jeszcze raz! KOCHAM CIĘ, KAROLINA! x Malik się zmienia i to chyba dobrze, ale mam nadzieję, że pozostanie w nim chociaż odrobina niegrzecznego chłopca. W niektórych momentach śmiałam się jak głupek. Czekam na następny x Weny życzę :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na 17 rozdział.
    tvd-cast.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Awww! Uch, kocham to! Błagam więcej takich! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. omg omg omg
    więcej takich rozdziałów, zdecydowanie. nie mogłam się doczekać na coś tak słodkiego. no i w końcu Zayn odzyskał troszkę mózgu i ogarnia sytuację. i fajnie, Candy w końcu się może z nim zacznie układać? słodka z nich para :')

    OdpowiedzUsuń
  11. Znalazłam dziś ten blog, a już przeczytałam cały.
    Bardzo mnie wciągnęło. Masz wielki talent. Czytając twoje rozdziały uśmiechałam się do ekranu. Zdaję sobie sprawę z tego, że jestem dziwna, ale trudno.
    Nie potrafię wyrazić mojej opinii o twoim blogu czy rozdziale. Wiedz, że ogromnie mi się podoba.
    Po prostu.. no nie wiem co tu mam napisać.
    Poprawiłaś mi humor istnieniem tego bloga. Twój blog trafia do jednego z moich ulubionych, choć nie mam takiej listy.
    Szkoda, że nie trafiłam na niego wcześniej, ale cóż.
    Życzę Ci weny i mam nadzieję, że w najbliższym czasie dodasz kolejny rozdział, którego nie mogę się doczekać.

    xoxo człowiek się kłania < 3

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział 18 na tvd-cast.blog.onet.pl
    Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  13. hm. nie do końca wiem co mam napisać. może to, że czytałam ten rozdział z wywalonym językiem na wierzchu jak pies? haha, niee, dziwnie to brzmi. no to może.. że bardzo kocham Zayna? nie to byłoby nieoryginalne. nie wiem, na prawdę. ale wobec tego, cudowny rozdział, blog genialny no i świetna autorka, która pomogła mi w odnowie bloga <3 love ya bicz :* tyle ode mnie na razie... czekam na nn!! weny, kochana :)
    i wyzbycia się tego "jesiennego doła"!!
    całuję mega, mega, mega, mega mocno <3
    Pluton
    http://i-will-be-ur-man.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam , Kocham , wielbię ! Mój ulubiony blog :33

    OdpowiedzUsuń