niedziela, 9 września 2012

Chapter 4

      Idąc przed siebie, energicznie kopał jakiś kamień z nadzieją, że ta czynność pomoże mu choć trochę pozbyć się emocji, których ostatnio było w nim zdecydowanie za dużo. Wszystkie uczucia potroiły się, a on sam nie mógł sobie z nimi poradzić. Pragnął tylko przestać myśleć o swoim życiu, które i tak straciło swój sens. Nawet nie rozglądał się na boki, gdy przechodził przez ruchliwą ulicę, bo przecież już mu na niczym nie zależało. Zaklął cichutko pod nosem i uderzył w kamyk z taką siłą, że z łatwością przedostał się na drugą stronę jezdni. Krążył w kółko bez celu, a czas jakby stał w miejscu. Od momentu kiedy opuścił budynek szkoły minęły zaledwie dwie godziny, a Justinowi zdawało się, że mija to samo drzewo co najmniej po raz tysięczny. Zmrużył lekko oczy, widząc w oddali znajomą sylwetkę. Szybko stanął za jakimś krzakiem, badawczo przyglądając się jego matce w towarzystwie jakiegoś młodego chłopaka. Nie mógł uwierzyć, że mogła znaleźć sobie gacha, który mógł być starszy od niego tylko o kilka lat. Ale czego mógł spodziewać się po kimś takim jak ona? Justin jednak miał teraz zdecydowanie zbyt dużo zmartwień, aby dodać do nich jeszcze miłości jego nic nie wartej rodzicielki.
      Widząc jak powoli zmierzają w jego stronę, odskoczył na bok i tym samym znalazł się w jednej z Londyńskich kafejek. Rozejrzał się dookoła, znajdując jakieś wolne miejsce i złapał się za brzuch, czując w nim burczenie. Podrapał się po głowie, przypomniawszy sobie, że nie zdążył zjeść żadnego posiłku. Ruszył w kierunku znalezionego przez siebie stolika, ale szybko przystanął. Jego wzrok zatrzymał się na szatynce, która nie zwracając uwagi na otaczający ją świat, czytała książkę. W dłoni trzymała kubek z kawą, a na jej twarzy emanował spokój. Kąciki ust dziewczyny jak zawsze unosiły się ku górze, a niebieskie tęczówki lśniły fascynacją. Justin mimowolnie się uśmiechnął. W jego głowie zaświeciła żaróweczka, podsuwając mu plan zemsty na Beadlesie. Nigdy nie patrzał na Caitlin, jak na osobę wartą jego uwagi, ale teraz kiedy już nie przyjaźnił się z Christianem, mógł się z nią zabawić. Przestał spoglądać na nią jak na siostrę najlepszego kumpla, a zaczął postrzegać ją jako atrakcyjną kobietę.
      Czuł, że robi z siebie głupka, stojąc tak na środku kawiarni, lustrując ją wzrokiem i przez chwilę miał wrażenie, że ślini się na jej widok. Nie wiedział czy spowodowane to było tym, że Justin od dawna nie miał kontaktu fizycznego z dziewczyną czy tym, że Caitlin po prostu mu się spodobała. Szybko odgonił od siebie drugą myśl i postanowił działać. W ułamku sekundy dosiadł się do niej i położył rękę na oparciu siedzenia. Spojrzała na niego zdezorientowana, a on w odpowiedzi uśmiechnął się do niej szeroko.
      - Musimy pogadać – szepnął jej na ucho, powodując, że zadrżała.
      - Chyba nie mamy o czym – odłożyła na bok książkę, wcześniej zaznaczając, w jakim momencie skończyła. – Nigdy nie chciałeś zamienić ze mną słówka, a teraz mówisz, że musimy pogadać? – powiedziała, starając się brzmieć naturalnie.
      - Sprawy się nieco zmieniły – wyszczerzył się, ukazując rządek swoich białych zębów, a Caitlin momentalnie zalała fala gorąca. Nie miała zielonego pojęcia dlaczego zaczął na nią tak działać, ale za każdym razem gdy otwierał usta, miała ochotę go pocałować. – Pogadajmy, ale nie tutaj – mruknął uwodzicielsko, wyciągając w jej stronę dłoń. Mimowolnie złapała ją, a pod wpływem dotyku chłopaka, jej ciało przeszył przyjemny dreszcz.
      Pociągnął ją w stronę toalet i przekręcił zamki, na wypadek, gdyby ktoś chciał im przeszkodzić. Oparł ją o jedną z kabin i delikatnie musnął jej szyję, czym przyprawił ją o zawroty głowy. Poczuła jak jej serce niebezpiecznie przyśpiesza na samą myśl o tej bliskości. Westchnęła cicho, kiedy przejechał językiem po jej dolnej wardze, a potem, gdy ich języki się zetknęły. Początkowo delikatnie muskał jej wargi, aby po chwili zatopić się w nich z namiętnością wartą dwóch kochanków. Jęknęła w momencie, gdy ścisnął jej pośladki. Szarpnęła go lekko za włosy, z nadzieją, że jeszcze bardziej się do siebie przybliżą. Wsunął rękę pod jej spódnicę i przejechał dłonią po wewnętrznej części jej uda, zatrzymując się na linii jej koronkowych majtek. Powoli ściągnęła jego koszulkę i odrzuciła ją na bok. Jej ręce zaczęły wędrówkę, po jego torsie. Delikatnie pieścił jej pośladki, doprowadzając ją do szału. W końcu naparł na nią całym ciałem i szybko zdarł z niej ciuchy. Po chwili rozpięła jego rozporek, a spodnie zsunęły się w dół. Ścisnął jej piersi, a ona kiwnęła głową, na znak, że może zaczynać. Była na to gotowa i naprawdę pragnęła to zrobić. Oplotła nogi wokół bioder Justina i szybko pozbawiła go bokserek. Gdy poczuła go w sobie, mechanicznie wbiła paznokcie w jego plecy. Przyśpieszył nieco, a ona powoli napawała się każdym ruchem chłopaka.
      Z powrotem wsunął na siebie dżinsy i uśmiechnął się przelotnie do dziewczyny, która właśnie poprawiała swoje potargane włosy. Taka bezbronna wyglądała o wiele uroczej niż wtedy, gdy dostrzegł ją przy stoliku. Samotną i wręcz krzyczącą do niego, aby się nią zajął. Założył na siebie koszulkę, wyjmując spod niej kilka wisiorków i ruszył ku wyjściu. Wyszedł szybko z pomieszczenie, uśmiechając się niewinnie do mężczyzny, który właśnie sprzątał korytarz i przyłapał go na tym, że wychodzi z damskiej toalety. Tym razem postanowił szybko się stąd zwinąć, ale ten chłopak jeszcze nie skończył z Caitlin Beadles.

~*~

      Nie dostrzegając na podjeździe samochodu swojej matki, uśmiechnął się pod nosem z nadzieją, że uda mu się zabrać z domu resztę potrzebnych rzeczy. Nie miał ochoty znów stawać z nią twarzą w twarz, bo tym razem mogłoby to skończyć się źle. Automatycznie poprawił swoją koszulkę i rozejrzał się na boki, upewniając się czy aby na pewno nikogo nie ma w domu. W końcu ruszył w stronę drzwi wejściowych i niepewnie nacisnął klamkę, która ku jego zdziwieniu uległa, ukazując mu wnętrze mieszkania.
      Nic nie zmieniło się tutaj od dnia, gdy był w tym miejscu po raz ostatni. Nic oprócz braku wspólnych fotografii na ścianach. Ale czego mógł się spodziewać? Przecież matka już dawno zapomniała o ojcu i teraz w ten sam sposób pozbywa się ze swojego życia Justina.
      Chłopak przeczesał włosy dłonią, niepewnie rozglądając się po starym mieszkaniu. Ściany nadal pokryte były ciepłymi kolorami, ale w powietrzu nie unosił się już zapach pieczonego ciasta. Nie było śladu po rodzinnej atmosferze. Została tylko pustka, którą Pattie próbowała nieudolnie zastąpić jakimiś przedmiotami.
      Justin westchnął cicho, czując jak uderza w niego fala wspomnień. Potrząsnął głową, chcąc jak najszybciej odrzucić od siebie wszystkie emocje, jakie zaczęły nim targać. Szybko zdał sobie sprawę, że tylko zaszkodził sobie przyjściem tutaj. Ale przecież był pewny, że już dawno oddzielił swoją przeszłość od teraźniejszości.
      Kilka sekund później znalazł się w salonie, dokładnie lustrując każdy szczegół, jakby chciał upewnić się czy aby na pewno pozostał na swoim starym miejscu. I nagle jego wzrok przykuł chłopak, wygodnie rozkładający się na kanapie. Na głowie miał czerwonego full capa, z pod którego wystawały blond kosmyki. Brązowe tęczówki tempo wpatrywały się w ekran telewizora, a usta wykrzywiały się w dziwnym uśmiechu. Czarna bluzka z białymi nadrukami i jasne jeansy stanowiły jego ubiór. Bieber dopiero po niespełna paru minutach rozpoznał tego chłopaka. Przecież widział go dziś w towarzystwie matki. Justin wykrzywił się na samą myśl o tym, że Pattie spotyka się z kimś takim. Bo na ogół była elegancką kobietą. Co prawda pozbawioną serca, ale skąd u jej boku wziął się jakiś chłoptaś na wzór rapera?
      Szatyn odchrząknął cicho, chcąc tym samym zwrócić na siebie uwagę nieznajomego. Blondyn leniwie przeniósł swoje spojrzenie na Justina i natychmiast nieco się wyprostował, głośno przełykając ślinę. Bieber dostrzegł, że chłopak poczuł się wyraźnie skrępowany, jego obecnością. Stali w milczeniu, nawzajem lustrując się wzorkiem.
      - Ty pewnie jesteś Justin? – spytał z lekką chrypką w głosie.
      - Nie wierzę. Pattie powiedziała ci o mnie? Nie bała się, że od niej uciekniesz? – dopytywał Bieber. Coś mu tutaj nie pasowało. Jego matka nie przyznałaby się swojemu partnerowi do tego, że ma dziecko. Oczywiście jeśli by nie musiała. Ale Justin przecież stworzył jej do tego idealne warunki, gdy wyprowadził się z domu. Po chwili usłyszał cichy chichot ze strony nieznajomego.
      - Myślisz, że z nią jestem? – szatyn pokiwał energicznie głową, a blondyn ponownie się roześmiał. – To obleśne – powiedział, wykrzywiając twarz w lekkim grymasie. – Jestem Jake i jestem twoim bratem, Bieber – oznajmił, czekając na reakcję chłopaka.
      Justin poczuł się oszukany. Po raz kolejny. Długo nie mógł wydobyć z siebie słowa, ani się poruszyć, a jego serce biło jak oszalałe. W głowie chłopaka nagle przybyło mnóstwo pytań, a on sam nie potrafił sobie na nie odpowiedzieć. Czy to mogło być prawdą? Czy jego matka ukrywała przed nim ten fakt? W sumie nigdy nie była skora do opowiadania o swojej przeszłości. Zupełnie tak jakby się jej bała ; jakby coś jej ciążyło. Ale teraz wszystko było jasne. Justin wiedział już czemu zawsze się tak zachowywała i teraz znienawidził ją jeszcze bardziej. Nie miał pojęcia, czy było to możliwe, ale na samą myśl o tej kobiecie dostawał gorączki. Mimowolnie zacisnął dłonie w pięści i zagryzł wargi w wąską linię.
      - A więc moja matka była dziwką jeszcze przed moimi narodzinami. Super – mruknął jakby sam do siebie, ale Jake oczywiście zdołał to usłyszeć. Nie znał Pattie tak dobrze jak Justin, bo przecież go porzuciła. Nie wiedział jaka jest, co lubi i gdzie spędza swój wolny czas. Dlatego dziwił się, gdy usłyszał z ust swojego młodszego brata obelgi pod adresem ich matki. Chyba nie mogła być tak okropna, za jaką miał ją Bieber.
      - Pogadajmy! – zaproponował Birecki, uśmiechając się lekko, ale szatyn od razu pokręcił przecząco głową.
      - Nie mamy o czym gadać. Cześć – krzyknął, odwracając się na pięcie i w tym samym momencie na kogoś wpadł. Podniósł swój wzrok i napotkawszy na drodze zaciekawione niebieskie tęczówki, zaklnął w duchu, przeklinając swój pomysł przyjścia tutaj. – Suka – wysyczał przez zaciśnięte zęby, wprost do ucha swojej matki i po prostu wyszedł, trzaskając drzwiami.

~*~
 
      Naciągnął na głowę kaptur i kątem oka spojrzał na Zayna, który właśnie kończył wypalać swojego papierosa. Dym delikatnie osnuwał jego twarz, powoli znikając w powietrzu.  Brunet przymrużył nieco oczy, wypuszczając z ust ostatni obłoczek pary. Następnie rzucił peta na ziemię i lekko przydeptał go białymi najkami. Uśmiechnął się łobuzersko i założył na głowę kaptur bluzy, jakby cały chciał się w nim schować. Rozejrzał się po parkingu, w końcu zatrzymując swój wzrok na czarnym mustangu. Prawdą było, że ten samochód przypadł do gustu Malikowi, ale zdecydowanie nie było go na niego stać. Dlatego też nie widział nic złego w zniszczeniu go. Przynajmniej nie będzie musiał zazdrościć komuś takiemu jak Christian.
      Justin przed wyjściem z domu dokładnie upewnił się, czy aby na pewno jego były przyjaciel nadal spędza sobotnie wieczory w jednym z Londyńskich klubów. Najwyraźniej od czasu kiedy się kolegowali nie wiele się zmieniło. Chris w przeciwieństwie do Biebera, wciąż przebywał w tych samych miejscach. Stąd z łatwością udało im się odnaleźć auto Christiana. Szatyn po kilku latach przyjaźni doskonale zdawał sobie sprawę, jak ważny dla Beadlesa jest ten wóz, który stanowił jedyną pamiątkę po ich dziadku. I w tym właśnie tkwił sęk. Skoro Christian posunął się do unicestwienia jedynej rzeczy, jaką kochał Justin, to i on odwdzięczy mu się tym samym.
      Bieber ruszył z miejsca, a chwilę później w jego ślady poszedł Zayn. Uśmiechając się szyderczo pod nosem, przejechał dłonią po czarnym lakierze. W tym samym czasie Malik wskoczył na dach samochodu i zaczął po nim skakać. Opony na zmianę, podnosiły się i opadały, sprawiając, że Mulat nie mógł powstrzymać śmiechu. Opanowało go dopiero, karcące spojrzenie Justina, świadczące o tym, że nie czas na wygłupy. Szatyn kiwnął głową, że mogą zaczynać, na co Malik, wyciągnął z rękawa bluzy jakąś metalową rurę i nie czekając dłużej, uderzył nią w przednią szybę. Na dworze rozległ się głośny huk zbitego szkła, zmieszany z szyderczym chichotem obu chłopaków. Mulat powoli wbijał każdą z szyb w samochodzie, na nowo czując podniecenie. Ryzyko zawsze dostarczało mu dawkę adrenaliny, którą uwielbiał. Bez ryzyka nie było zabawy. Bieber natomiast sięgnął do kieszeni spodni, skąd wygrzebał srebrny nóż. Przejechał palcem po wygrawerowanych na nim inicjałach i mimowolnie uśmiechnął się pod nosem. Nie chcąc więcej zwlekać, odsunął na bok wspomnienia o ojcu i wziął się za przebijanie opon. Kiedy samochód był już doszczętnie zniszczony i ledwo trzymał się kupy, Malik rozpalił zapałkę i rzucił ją do baku z benzyną, powodując, że auto stanęło w ogniu. Oboje wymienili ze sobą porozumiewawcze spojrzenia, aby sekundę później entuzjastycznie przybić piątkę.
      Stali wpatrując się w samochód, który powoli pożerały języki ognia. Z niewiadomego powodu sprawiało im to dziką satysfakcję i w duchu cieszyli się jak dzieci. Zayn właśnie otwierał usta, chcąc coś powiedzieć, jednak w tym samym momencie na parkingu zabłysło jasne światło. Zdziwiony zmarszczył brwi i wtedy usłyszał dźwięk policyjnych syren. Najpierw stał w osłupieni, nie mogąc wydobyć z siebie słowa i dopiero, kiedy poczuł jak Justin go szturcha, odzyskał panowanie nad sobą. Momentalnie oboje zaczęli uciekać, po drodze przeskakując kilka murków i hydrantów. Kiedy myśleli, że udało im się zgubić gliny, oni jak na złość wyłonili się zza najbliższego zakrętu, zmuszając Malika i Biebera, do skręcenia w boczną uliczkę. Co okazało się błędem, ponieważ na swojej drodze napotkali ścianę. Brunet oparł dłonie na kolana, ciężka oddychając, a Justin starł ręką pot z czoła, który zaczął spływać po jego szyi.
      Później wszystko działo się zbyt szybko.  Dwójka policjantów, w końcu znalazła się przy chłopakach, a oni… no cóż, zrezygnowali oddali się w ich ręce. Zayn przez chwilę poczuł się jak w jakimś tandetnym filmie akcji, ponieważ zawsze inaczej wyobrażał sobie taki pościg. A  tutaj niestety skończyło się tylko na tym, że policjanci zamiast celować w nich pistoletem po prostu skuli ich kajdankami i zaprowadzili do radiowozu.

~*~


rozdział czwarty za nami. szczerze mówiąc średnio mi się podoba. ale ocenę pozostawię wam (: 
jeśli macie jakieś zastrzeżenia lub dojrzeliście jakieś błędy, piszcie śmiało! 
dziękuję za każdy motywujący komentarz! szkoda tylko, że wciąż ich strasznie mało ;( 
informować? zostaw adres bloga/twittera lub numer gadu. 

12 komentarzy:

  1. Podoba mi się, ale szkoda, że w rozdziale nie było ani Niall'a, ani Candice. Coś mi się wydaję, że Malik i Bieber będą mieli nie małe kłopoty, ale Horan im pomoże, przecież każdy wie jaki jest Nialler. I dobrze, że chłopcy doszczętnie zepsuli samochód temu dupkowi. Z rozdziału na rozdział coraz bardziej mnie zaskakujesz xx

    OdpowiedzUsuń
  2. patrzę, że akcja się rozkręca :D kurde, miałam nadzieję, że chłopcy uciekną policjantom, no bo jak to teraz... opowiadanie o tym, jak im się żyje w pace? haha :D chociaz pewnie i tak cos wymyslisz.
    podoba mi się ten wątek Justina z Caitlyn (nie pamiętam, czy dobrze, wybacz :C). w sumie trochę podobny do tego uczucia łączacego Zayna i Candice, ale w sumie tam bardziej chodzi o zemstę. no coz, czekam na kolejny rozdział (:

    OdpowiedzUsuń
  3. CUDOOOOOOOO!!! Zapraszam na mój blog ;] . http://imaginy-tylko-1d.blogspot.com/ .

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest spoko :) Czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. osz w mordę jeża, końcówka zaskakująca ;o myślałam, że jednak zdążą uciec.
    rozdział praktycznie w całości poświęcony Justinowi, co w sumie nawet mi się podoba, choć to chyba jedyne opowiadanie, które czytam i występuje w nim Bieber ;D ale i tak nadal czekam na jakąś scenę z Candice albo Zaynem, a najlepiej ich oboje razem ^^ mam nadzieję, że w następnym rozdziale będzie więcej o tej parze ;)
    rozdział wspaniały! ♥
    @Kramel97

    OdpowiedzUsuń
  6. Niezła akcja w toalecie. Niby ją wykorzystał, ale skoro się zgodziła to jakby oboje na tym skorzystali ;] A Malik i Bieber to niezłe rozrabiary xd Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieje, że mnie o nim poinformujesz :) @DariaSosna // ps. zapraszam też na mojego bloga www.seconddirection.mylog.pl :)

    OdpowiedzUsuń
  7. genialne! począwszy od akcji w toalecie z Caitlin, później spotkanie z braciszkiem, rozwalenie samochodu i policjanci! nie wiem czemu ci sie nie podoba... i jak dla mnie to w ogóle nie brakowało Nialla, nie wiem czemu ale denerwuje mnie w tym opowiadaniu, jest taki ciapowaty jak dla mnie.. ale to tylko moje zdanie ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. W końcu znalazłam chwilę, by przeczytać Twoje opowiadanie i... awww! Uwielbiam Cię i nie rozumiem, dlaczego nie zabrałam się za tą historię wcześniej. Piszesz świetnie - idealnie opisujesz uczucia i w ogóle sytuacje. Czyta się to przyjemnie i czas na tym leci strasznie szybko. Zakochałam się w bohaterach - Zaynie, Niallu i Justinie! W każdym rozdziale coś się dzieje i to sprawia, że nie jest nudno. Przeczytałam wszystie cztery rozdziały, ale pozwól, że somentuję tylko ten czwarty, dobrze?
    Justin ma naprawdę przechlapane, jeśli chodzi o tą całą sytuację z podpaleniem szkoły. I tutaj nawiąże do trzeciego rozdziału. Nie rozumiem, dlaczego tak pochopnie go oskarżyli. Powinno być jakieś śledztwo, czy coś w tym rodzaju. Skrawek jego bluzy nie jest dowodem zbrodni. Poza tym jak on miał to zrobić? iedy nauczyciel do niego zadzwonił, był w domu. Smith kazał mu przyjechać. A przecież szkołę ktoś musiał podpalić tego samego dnia, prawda? Więc to już powinno dać do myślenia - Justin ne mógłby być w dwóch miejscach jednocześnie. Wkurzyło mnie ich całe oskarżenie. Wydalili go ze szkoły, pozbawiając przy tym marzeń. Rozumiem, że Justin musi teraz czuć się fatalnie. Ale ale... to było trochę nie fair w stosunku do Caitlin, że ją tak potratował. Rozumiem, że chciał się zemścić na Chrisie, no ale hola! Ta dziewczyna też ma uczucia! To nie jest zabawka. Ona robi sobie jakieś złudne nadzieje, a on ją wykorzystuje... Ale kto wie, może będzie tak, że się w sobie zakochają? Hi hi, fajnie by było XD.
    Soro jestem już tutaj, nawiąże do poprzednich rozdziałów. To jest do Zayna i Candice (nie wiem, czy dobrze napisałam imię dziewczyny, ale już nie będę cofała żeby sprawdzić). Ona coś do niego czuje, ale on tylko ją wykorzystuje. Co wcale a wcale mi się nie podoba. Też jestem kobietą, więc to chyba zrozumiałe. Nie chciałabym być tak potraktowana... No ale z drugiej strony widać, że Malik także darzy dziewczynę jakimiś uczuciami. Może nie są one tak silne jak u niej, ale zawsze. Ciekawi mnie, jak potoczą się relacje między nimi.
    Dużo Justina w tym rozdziale, za mało Horana. Ale nie narzekam, bo niezłe akcje były XD.
    Justin przychodząc do swojego domu nie wiedział, że napadną na niego wspomnienia...Gdzieś w swojej podświadomości tęskni za "starym" domem, rodzinną atmosferą. Przykro mi, że nie ma prawdziwego domu. No i musi naprawdę nienawidzić swojej matki.
    Ale jaka akcja z tym bratem Justina. Biedny Bieber myślał, że to jakiś kochanej Pattie, a tu się okazuje, że wcale nie! Grubo. Ale najbardziej zszkowała mnie jego odzywka do rodzicielki. "Suka". Nie wiem, czy odważyłabym się powiedzieć tak do własnej matki, nawet gdybym jej nie nawidziła. Chociaż może... Ale Justin to niegrzeczny chłopczyk, więc co się dziwić.
    No i teraz najlepsza część rozdziału. Z dwóch powodów. Po pierwsze - muzyka, którą dodałaś. Świetna piosenka idealnie wpasująca się w rozwój wydarzeń. No i po drugie - moim piękni niegrzeczni chłopcy. A szczególnie pan Malik. Boże, jak do niego pasuje taka rola łobuziaka! Jest wtedy taki cholernie... seksowny. *_______*
    Nie wiem, czy niszczenie samochodu Chrisa było dobrym pomysłem. A tepodpalenie to już zdecydowanie było przegięcie. Ale prawdę mówiąc - nie przeszkadza mi to. Lubię taich niegrzecznych chłopców XD
    Szkoda tylko, że złapała ich policja... Ciekawe, co to teraz będzie? Jak się z tego wywiążą? No i co na to biedny Niall, który i tak ma z nimi same problemy?
    Strasznie niecierpliwie czekam na następny rozdział! Możesz mnie informować? Możesz to robić na twitterze: @faiithfully albo na gadu: 5767641. Będę wdzięczna, bo naprawdę sposobał mi się Twój blog. Wygląd, bohaterowie, fabuła, styl pisania. Jesteś wielka! :)
    [moment-szczescia] FF1D
    [wieczne-uczucie]

    OdpowiedzUsuń
  9. http://faiiithfully.tumblr.com/post/31548854451/tytul-trzy-metry-nad-niebem
    Serdecznie zapraszam na mojego one - shota: "Trzy metry nad niebem"

    OdpowiedzUsuń
  10. ;O zmieniłaś wygląd;D kocham tego bloga !!!♥

    OdpowiedzUsuń
  11. mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  12. <3 <3 <3 CUDO <3 <3 <3 . Kocham tego bloga !! - kolejny rozdział prosze ! :3

    OdpowiedzUsuń