sobota, 25 sierpnia 2012

Chapter 2

 
      Zayn Malik siedział na skórzanej kanapie, z niecierpliwością obracając w dłoniach swój telefon. Spojrzał na zegarek, który wskazywał dwudziestą drugą. Już dawno powinna tu być. Przecież zadzwonił do niej jakieś pół godziny temu. Czy ona naprawdę musiała spędzać tyle czasu przed lustrem? Chciał zobaczyć się z nią jak najszybciej. Bez względu na to jak wyglądała, chociaż przeważnie prezentowała się idealnie. Czekanie zaczęło doprowadzać go do szału. Szczególnie, gdy wyobrażał sobie, co zrobi z Candice, kiedy się tu zjawi. Pragnął ją tego wieczora, jak nigdy wcześniej.
      W końcu, po upływie kolejnych męczących minut, usłyszał jak ktoś puka do drzwi. Wiedział, że to ona, ponieważ od zawsze uderzała w nie trzy razy. Ucieszony podskoczył z kanapy i tanecznym krokiem udał się do wejścia. Nawet nie pozwolił się jej przywitać. Niemalże od razu, chwycił ją za ręce i pociągnął za sobą. Chciał zrobić to trochę inaczej niż zwykle, dlatego rozejrzał się dookoła, aż jego wzrok spoczął na stole kuchennym. Uśmiechnął się triumfalnie i opierając dziewczynę o ławę, zaczął skrupulatnie całować jej szyję. Oplotła nogi wokół jego bioder, a on uniósł ją do góry i przechylił tak, że położyła się na stoliku. Złapał za krańce jej koszulki i jednym ruchem, zdarł ją z niej, ukazując jej jędrne piersi, skryte w uroczym biustonoszu. Odrzucił ubranie na bok i zabrał się za zsuwanie z dziewczyny opiętych jeansów. Przyciągnęła go do siebie i szybko pozbawiła go bluzki. Uśmiechnęła się, widząc jego wytatuowany tors. Karta na żebrze, serce na brzuchu, imię jego dziadka w Arabskim języku na piersi i napis w poprzek jego obojczyka. Zwinnymi palcami przejechała po klatce piersiowej chłopaka, przyprawiając go o dreszcze i zatrzymała je na klamrze od spodni. Spojrzał na nią z pożądaniem i nachyliwszy się nad nią, pocałował ją zachłannie. Nadal czując na sobie muśnięcia chłopaka, rozpięła jego pasek, następnie guzik i rozporek, powodując, że czarne rurki zsunęły się po nogach Zayna i bezszelestnie zatrzymały się na kostkach.  Przejechał zimną dłonią po wewnętrznej części ud blondynki, które pod wpływem jego dotyku, wręcz płonęły. Właśnie napotkał na swojej drodze zapięcie od stanika i już próbował go rozpiąć, kiedy drzwi od mieszkania otworzyły się, a do środka weszły dwie osoby.
      Malik natychmiast oderwał się od Candice, a z jego ust wydobyła się wiązanka przekleństw. Był wściekły, że ktoś zrujnował mu tak dobrze zapowiadającą się zabawę. Spiorunował wzrokiem Nialla, ale on nawet tego nie zauważył, ponieważ widząc zaistniałą sytuację od razu zakrył oczy dłonią. Brunet z powrotem wsunął na siebie spodnie i ruszył w stronę dwóch chłopaków, stojących w przejściu. Oderwał ręce Horana od jego powiek i spojrzał na niego z rządzą mordu w oczach.
      - Chcieliście zrobić to na stole? – wyjąkał Niall, nadal nie dowierzając w to, co zobaczył.
      - Żeby to raz – zaśmiał się Malik, a chwilę później zawtórował mu nieznajomy.
      - Już do reszty postradaliście zmysły? – zapytał blondyn, zaciskając dłonie w pięści. – Przecież ja tam jem!
      - I co? Ja też! – zawołał Zayn, śmiejąc się coraz głośniej, aż w końcu był zmuszony zgiąć się w pół. – Kto to? – wskazał brodą na szatyna, który właśnie opierał się o ścianę, skanując wzrokiem dziewczynę, zakładającą na siebie swoje ubrania.
      - Justin – wysunął rękę z kieszeni spodni i podał ją Mulatowi. – Niall mówił, że macie miejsce do zagrzania, a tak się składa, że… właśnie uciekłem z domu.
      - Serio? – wybałuszywszy gały, ułożył dłoń na ramieniu Biebera i uśmiechnął się półgębkiem. – Już cię lubię, stary!
      - Nikt nigdy nie przywitał mnie tak jak ty, jeśli wiesz o co mi chodzi! – wywnioskował szatyn, śmiejąc się cicho pod nosem. – Poza tym masz naprawdę ładną dziewczynę.
      Zayn zachłysnął się własną śliną, gdy usłyszał ostatnie słowo. Przecież Candice nie była jego dziewczyną. Co to, to nie! Właściwie nigdy nie posiadał dziewczyny. Po prostu dobrze się z nimi bawił. Bez żadnych zobowiązań.
      - Nie jesteśmy parą – mruknął, spoglądając na dziewczynę, która od razu spochmurniała. – Tylko się przyjaźnimy – wyjaśnił, posyłając w jej stronę uśmiech, który w rzeczywistości przerodził się w grymas. Nie odwzajemniła tego gestu. Była na niego wściekła, bo znów ją tak potraktował. Nie była dziewczyną do towarzystwa. Chciała być przy nim cały czas. Nie tylko kiedy mu się zachcę. Pragnęła podzielać jego smutki i radości. Miała go dość i marzyła, aby wyjść stąd jak najszybciej, dlatego szybko wsunęła stopy w szpilki i bez pożegnania, ruszyła ku drzwiom. Złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie tak, że stykali się nosami. Poczuła woń jego perfum zmieszaną z zapachem nikotyny. Mieszanka, który tak bardzo uwielbiała. Zagryzła wargi, próbując powstrzymać złość, jaka nagle w niej wezbrała. Jak on mógł się tak zachowywać?
      - Widzimy się w szkole? – spytał i nachylił się nad nią, chcąc ucałować ją w policzek. Ale ona tylko skinęła lekko głową i odsunęła się na tyle, aby jego usta spotkały się z powietrzem. Zignorowała go całkowicie i była z siebie cholernie dumna!

~*~


      Powoli przypominał sobie kolejne liczby, które tworzyły kod do jego szkolnej szafki. Kiedy w końcu udało mu się odgadnąć cały szyfr, uśmiechnął się lekko i chwyciwszy za uchwyt otworzył drzwiczki. Przez chwilę przyglądał się temu, co znajdowało się na półkach, próbując odnaleźć tam swoją bluzę. Jednak, gdy nigdzie nie zauważył skrawka szarego materiału, złapał w dłonie książkę, potrzebną na następną lekcję. Trzasnął metalowymi drzwiami, zwracając na siebie uwagę kilku osób. Uśmiechnął się do nich niewinnie i chciał ruszyć przed siebie, lecz zatrzymał się w pół kroku. Jego pusty wzrok zawisnął na Christianie, który właśnie wchodził do sali muzycznej. Justin przymrużył nieco oczy i rozglądając się na boki, popędził za szatynem do klasy. Przekroczył próg drzwi i cichutko je za sobą zamknął. Oparł się o framugę i badawczo przyglądał się poczynaniom chłopaka, który dopiero po kilku chwilach spojrzał na Biebera.
      - Co tu robisz? – warknął Justin, zagryzając dolną wargę, tak mocno, że pociekła z niej stróżka krwi.
      - Zapoznaję się ze sprzętem – odpowiedział Chris głosem przepełnionym ironią. – Smith nic ci nie powiedział? – zapytał nagle, zasiadając za perkusją. –Wypadasz z gry, Bieber! Właśnie rozmawiasz z nowym członkiem kapeli! – klasnął w dłonie i uderzył pałeczką w jeden talerz, wydając przy tym okropny dla uszu Justina dźwięk.
      Bieber poczuł jak wbija go w podłogę. Przez chwilę stał w amoku, nie mogą wydobyć z siebie słowa. Jak to możliwe, że Beadles zajął jego miejsce w zespole, w którym grał od kilku lat? Przecież Smith nie mógł mu tego zrobić. To po prostu było nierealne.
      - Nie kłam – wyjąkał, mając nadzieję, że to wszystko okaże się głupim żartem Christiana. Muzyka była jedyną rzeczą, jaką kochał Justin. Nie mógł bez niej żyć. I również nie chciał. Grał na perkusji odkąd skończył sześć lat. Był cholernie dobry. Dlaczego więc ktoś miałby zastąpić go jakimś niedoświadczonym samoukiem?
      - A co, nie możesz pogodzić się z przegraną? – zaśmiał się szyderczo Beadles, robiąc kilka kroków ku Bieberowi. – Daj spokój, dobrze wiesz, że jestem od ciebie lepszy.
      Wszystko zaczęło w nim buzować, a z każdym kolejnym słowem Christiana, emocje rozrywały go od środka. Czuł, że wystarczy moment, aby wybuchnął. Zacisnął dłonie w pięści i wypuścił z ust powietrze, próbując się uspokoić. Kolejne przeanalizowanie słów Beadlesa, przeważyło szalę. Nikt nie był od niego lepszy. Nikt. Zbliżył się do szatyna i pchnął go z taką siłą, że odbił się od instrumentów. Zdezorientowany szybko podniósł się na nogi i odwdzięczył się Justinowi. Bieber nie pozostawał dłużny i tym razem wycelował pięścią prosto w twarz Christiana. W tym samym momencie rzucili się na siebie, opadając na podłogę i nawzajem zadając sobie ból. Nagle do pomieszczenia wpadł pan Smith, a widząc ową sytuację zamrugał kilka razu, jak gdyby chciał upewnić się, czy to wszystko dzieje się naprawdę. Ruszył w stronę chłopaków i próbował ich od siebie odciągnąć, aż w końcu złapał w pasie Justina i podniósł go z podłogi. Sekundę później Chris również stał na parkiecie, ścierając z kącika ust krew.
      - Powariowaliście? – wrzasnął nauczyciel, poprawiając nerdy, które prawie zsunęły się z jego nosa. Wypuścił z uścisku Biebera i od razu tego pożałował, ponieważ szatyn znów rzucił się na Beadlesa. Mechanialnie złapał chłopaka za ramię, a Justin… no cóż, po prostu zareagował instynktownie. Uderzył Smitha z łokcia prosto w nos, powodując, że osunął się na ziemię. Otworzył szeroko oczy i zakrył ręką usta. Nie mógł uwierzyć, że to zrobił. Przez chwilę próbował wydobyć z siebie jakieś przeprosiny, ale później przypomniał sobie co zrobił Smith. Należało mu się. Za to, że potraktował Justin jak śmiecia ; za to, że bez wyjaśnień wyrzucił go z kapeli, której poświęcił całe swoje życie.
      Wymruczał pod nosem kilka przekleństw i jak gdyby nigdy nic wyszedł z pomieszczenia, ze złości uderzając pięścią w najbliższą ścianę.

~*~ 

      Zeskoczył ze swojej deski, w momencie, gdy rozległ się dźwięk dzwonka, świadczący o tym, że czwarta lekcja dobiegła końca. Mulat nigdy nie stawiał się w szkole punktualnie i choć czasem miał przez to kłopoty, zawsze usprawiedliwiał się tym, że musiał się wyspać. Bo taka była prawda. Nie rozumiał jak ktoś mógł być na tyle głupi, żeby lekcje rozpoczynały się o 9 rano. Dla Zayna było to zdecydowanie za wcześnie.
      Rozejrzał się po dziedzińcu, szukając jakieś znajomej twarzy. Oparł się o jedną ze ścian i chwyciwszy w dłonie deskę, dostrzegł wśród tłumu ludzi, Candice w towarzystwie swojej przyjaciółki. O dziwo była od niej nieco niższa, co spowodowane było pewnie tym, że zamiast wysokich szpilek, na nogach miała wytarte, czarne vansy.  Jej lśniące, jedwabiste blond włosy, opadały kaskadą delikatnych fal na szczupłe ramiona, idealnie współgrając z karmelową cerą. Czekoladowe oczy, lśniły nieznanym mu dotąd blaskiem. Jej pełne, krwistoczerwone usta, otwarte były w niemym śmiechu. Miała na sobie spodenki z wysokim stanem i krótki czarny gorset.
      Patrząc uważnie, lustrował ją wzrokiem niczym najlepszy na świecie rentgen. Spojrzała na niego, ale jej wzrok tylko obiegł jego sylwetkę. Kruczoczarne włosy jak zawsze pozostawione w nieładzie, ciemnobrązowe oczy, kpiący uśmiech na ustach i kolczyk w uchu. Dumnie uniesiony podbródek, wypchnięta do przodu klatka piersiowa i cała jego postura, okazywała pogardę względem innych. Dłonie miał schowane głęboko w kieszeniach granatowych spodni, co dodawało mu więcej uroku i tajemniczości. Biała koszulka opinała jego tors, a jego szyję ozdabiał wisiorek Ying Yanga. Do tego dżinsowa kurtka i Stewart, wręcz nie mogła mu się oprzeć. Ale przecież nie mogła znów ulec. Wysiliła się tylko na ciche prychnięcie i łapiąc przyjaciółkę pod ramię, minęła go obojętnie.
      Nie miał zamiaru dawać za wygraną. Od razu ruszył za dwoma dziewczynami i po upływie kilku chwil znalazł się obok nich. Chwycił Candice od tyłu w pasie, a głowę oparł na jej ramieniu. Zaciągnął się zapachem perfum blondynki i uśmiechnął się pod nosem. Kątem oka przyjrzał się dziewczynie z różowymi włosami, która właśnie mierzyła go wzrokiem od góry do dołu, a później odeszła bez słowa.
      - Gniewasz się na mnie? – szepnął wprost do ucha Stewart, lekko przygryzając jego płatek. Nie odpowiedziała. Tylko wywróciła teatralnie oczami i próbowała się mu wyrwać, jednak on ścisnął ją nieco mocniej. – Daj spokój. Obrażasz się o takie błahostki?
      - Błahostki? – zakpiła, podnosząc ton. – Sam powiedziałeś, że jesteśmy przyjaciółmi. A oni tak nie robią – położyła swoją dłoń na jego i czując bijące od niej ciepło, zapomniała się na chwilę. Szybko odgoniła od siebie wszystkie myśli na jego temat, które właśnie pojawiły się w jej głowę i starała się zsunąć rękę chłopaka ze swojej talii.
      - Ale my jesteśmy inni, prawda? – spytał i szybko odwrócił ją w swoją stronę, gwałtownie przyciągając do siebie, tak, że stykali się ciałami. – Nie udawaj, ze cię nie pociągam – uśmiechnął się cwaniacko, będąc pewnym swojej racji. – Chciałabyś, abym cię teraz pocałował, Candice? – nachylił się nad nią, a ona nie była w stanie się ruszyć. Zawsze to robił. Znał ją na tyle, aby wiedzieć, że ulegnie. Ale przecież nie powinna. Zazwyczaj, gdy coś sobie postanowiła, to miała się tego trzymać. Tak miało być i tym razem. 
      Jej serce zaczęło bić ze zdwojoną siłą, nogi stały się jak z waty, a w brzuchu ponownie pojawiły się tak dobrze znane jej motylki. Czuła na sobie jego ciepły oddech, a później zauważyła jak zachęcająco przygryza dolną wargę. Momentalnie kiwnęła głową, nie mogąc dłużej wytrzymać. Na jego usta wkradł się triumfalny uśmiech. Wpił się w jej wargi zachłannie, miażdżąc je dzikością pożądania. Nie wiedział dokładnie czemu to zrobił.
      - Przestań! – wrzasnęła i szybko odepchnęła od siebie chłopaka. Trudno było jej oderwać się od jego ust, które idealnie współgrały z jej wargami. Przez chwilę miał jeszcze zamknięte oczy i uwodzicielsko oblizał swoje usta, jak gdyby próbował rozkoszować się minionym pocałunkiem. Uniósł ku górze powieki i spojrzał zdezorientowany na dziewczynę. Candice wzruszyła niewinnie ramionami i wyminąwszy go, niby przypadkiem trąciła go barkiem.
      Patrzył jak odchodzi i nie potrafił jej zatrzymać. W końcu zniknęła we wnętrzu szkolnego budynku, a on został sam z kompletnym mętlikiem w głowie. Mulat usiadł na murku i uśmiechnął się przelotnie do jakiejś brunetki, która z wrażenia musiała oprzeć się o ścianę. Uwielbiał to, że tak na nie działał. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że każda z nich go pożądała. Podniecało go obnażanie intymność tych wszystkich dziewczyn. Lubił odcinać się od nich ‘ we właściwym momencie’, tak, żeby wyły pod jego drzwiami i błagały by wrócił.
      Przed oczami mignęła mu znajoma sylwetka, więc od razu za nią popędził. Objął kumpla ramieniem i dokładnie mu się przyjrzał. Brązowe włosy miał potargane, w czekoladowych oczach można było dostrzec rządzę mordu, a z kącika ust ciekła szkarłatna ciecz. Zayn przymrużył lekko oczy, obracając Justina przodem do siebie.
      - Urządziłeś sobie z kimś MMA, stary? – spytawszy, zaczął się głośno śmiać, ale widząc grymas malujący się na twarzy kolegi, momentalnie spoważniał.
      - Jedno słowo. Christian – warknął Bieber, plując krwią na ziemię i ruszywszy przed siebie, zgarbił się nieco.
      - Chłoptaś za dużo fika, nie sądzisz? – przybrał postawę myśliciela i wtedy w jego głowie pojawił się jakiś plan. Co prawda nie był do końca dopracowany, ale wolał pozostawić to Justinowi. – Powinniśmy pokazać mu kto w tej budzie rządzi! – klasnąwszy w dłonie, wyszczerzył zęby w uśmiechu, ukazując rządek białych zębów, a potem ponownie objął kumpla ramieniem i gdy ruszyli w stronę parkingu, zaczął objaśniać mu swój plan.


~*~

rozdział chyba mało zadowalający. nic się nie dzieję, ale cóż. taki mi to wyszło (: 
chciałam tylko bardzo podziękować za każdy komentarz pod poprzednim postem. 
czytając tak miłe słowa od razu chce mi się dalej pisać! 
+ chcesz być informowany? zostaw adres bloga, twittera lub numer gadu. 

CZYTAM = KOMENTUJĘ

19 komentarzy:

  1. żartujesz sobie? jak możesz twierdzić, że nic się nie dzieje, skoro ja przeczytałam ten rozdział jednym tchem, bo byłam tak bardzo nim zafascynowana, że na nic innego nie zwracałam uwagi! jak dla mnie, to sporo się działo i naprawdę coraz bardziej lubię to opowiadanie i choć w sumie to dopiero drugi rozdział, to myślę, że mogę już śmiało stwierdzić, że je uwielbiam!
    strasznie podoba mi się Zayn w takim wydaniu, seksowny bad boy - lubię to! ♥ ale jednocześnie trochę szkoda mi Candice, za to, że tak ją traktuję, ale coś czuję, że być może niedługo to się zmieni i Zayn przyzna się do swoich uczuć ;) Justin także jest miłym dodatkiem do tego wszystkiego, no i oczywiście uroczy i neiśmiały Niall! idealnie pasuje do tego wszystkiego, jego rola i charakter wspaniale komponuje się z całością <3 i przeczuwam także, że możemy spodziewać się jeszcze po tobie wielu niespodzianek, a opowiadanie od razu trafia do moich ulubionych i najukochańszych! ♥
    @Kramel97

    OdpowiedzUsuń
  2. widzę, że Candice zaczyna trzeźwo myśleć. podziwiam ją, ja bym pewnie nie dała rady z tym przy takim pociągającym Maliku. jest taki SFOJKFOEWJKFOEOD. i chyba, jesli dobrze mysle, Justin będzie miał jakis zespol z chłopakami, co nie?:>

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww, ależ mnie pociąga taki Malik. Szacun dla dla Candice za to, że mu się oparła, bo ja bym tam zemdlała. Niall, oh Niall, aleś Ty uroczy i słodki <3 i Justin robi tutaj dużo dobrej roboty. Czekam na następny z niecierpliwością, ah! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Candice, trzymam zq Cb kciuki. Jestem przekonana że udq Ci sie go ujarzmić! :) to kiedy CD? :)

    OdpowiedzUsuń
  5. KOCHAM TO ! KOCHAM TO ! KOCHAM TO !
    Normalnie się zakochałam ! Nie dość, że o Zaynie to jeszcze jest nieuczuciowy, że się tak wyrażę, jednym słowem bad boy ! Normalnie chłopak jak z marzeń ! Trafiłaś jednym słowem w me gusta, haha, a na dodatek świetnie piszesz, ale ja się tam na błędach nie znam więc nic nie powiem, haha, a co do rozdziałów to żądam, abyś mnie o nich informowała na blogu : http://kochamcieinieprzestane.blogspot.com/, rozumiesz ? Hahaha. Normalnie zakochałam się i wiem, że się powtarzam, ale ch.uj z tym xD Oesu ! Ale Ci słodzę, no ale trudno, zasłużyłaś, haha. A no i wygląd bloga, delikatny, ale śliczny ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny!!!!!
    Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  7. ŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚŚwietny czekam na next :D Zapraszam do mnie http://one-direction-one-smile.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. dawaj dalej!!! Jestem na twitterze: @jolcik11.
    Elisabeth

    OdpowiedzUsuń
  9. U MNIE NOWY http://one-direction-one-smile.blogspot

    OdpowiedzUsuń
  10. Nic się nie dzieje? No nie, jak w ogóle możesz tak mówić, to ja nie wiem. Rozdział jest idealny. Tak szybko dotarłam do końca, że nawet się nie zorientowałam i od razu z miejsca zapragnęłam więcej. Poza tym właśnie byłam już trzeci raz odciągana od dokończenia tego komentarza, więc będę się zwijała. Mam nadzieję, że Malik wreszcie ogarnie jakim jest dupkiem, i że Candice zasługuje na lepsze traktowanie. No i szkoda mi Justina, za to ten cały Christian już mnie denerwuje, gdybym mogła sama bym mu przywaliła. Krótko mówiąc, publikuj szybko kolejny rozdział. ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. o raju, ale to jak Bibs przywalił przypadkiem temu kolesiowi z łokcia mnie rozwaliło, czy zawsze ktoś musi przerywać w takich momentach? ja tu czytam, maślane oczka robie i nagle Niall z Bibsem włażą do domu, jakby nie mogli sobie poczekać czy coś -.-

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak, tak, tak kocham to bardzo mi się podoba;>

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja mówie śmiertelnie poważnie ot jest rewelacyjne ~~monika

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziewczyna zapytała chłopaka:
    | "Lubisz mnie?"
    | On powiedział "nie".
    | Myślisz ze jestem ładna? - zapytała.
    | Znowu powiedział "nie".
    | Zapytała wiec jeszcze raz:
    | " Jestem w twoim sercu?"
    | Powiedział "nie".
    | Na koniec się zapytała: "Jakbym odeszła, to byś
    | płakał za mną?" Powiedział, ze "nie".
    | Smutne - pomyślała i odeszła.
    | Złapał ja za rękę i powiedział: "Nie lubię Cię,
    | kocham Cię. Dla mnie nie jesteś ładna,
    | tylko piękna. Nie jesteś w moim sercu,
    | jesteś moim sercem. Nie płakałbym za Tobą,
    | tylko umarłbym z tęsknoty."
    | Dziś o północy twoja prawdziwa miłość zauważy, że
    | Cię kocha.
    | Coś ładnego jutro miedzy 13-16 się zdarzy w Twoim
    | życiu, obojętnie gdzie będziesz w

    domu,
    przy
    | telefonie albo w
    szkole.
    | Jeśli zatrzymasz ten łańcuszek, nie podzielisz się
    | tą piękną historią - to nie znajdziesz szczęścia w
    | 10 najbliższych związkach, nawet przez 10 lat.
    | Jutro rano ktoś Cię pokocha.
    | Stanie się to równo o 12.00.
    | Będzie to ktoś
    znajomy.
    | Wyzna Ci miłość o 16.00.
    | Jeżeli nie roześlesz tego, do przynajmniej 20 :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak możesz tak pisać ? Świetny rozdział tak jak i cały blog <3

    OdpowiedzUsuń
  16. *_________________________* - nie mam nic więcej do powiedzenia to jest cuuuudowne ! Kocham ciee ! .

    OdpowiedzUsuń
  17. Christian jaki czarny charakter. Nie umiem sobie go takiego wyobrazić xd

    OdpowiedzUsuń
  18. *-* AJ LOV IT AMAZAYN POPROSTU! :***

    OdpowiedzUsuń